Opis
Miłość od początku była hasłem wywoławczym i inspiracją do pracy nad płytą. Miłość o wielu obliczach i barwach: pierwsza miłość, miłość ulotna, wakacyjna, smutna i zła, niespełniona, miłość odnaleziona, zagubiona „w pogoni dnia”, miłość jako nadzieja, jako sens życia i miłość silniejsza niż czas i silniejsza od śmierci. Ale także potraktowana żartobliwie, na przykład o miłosnym związaniu z wódeczką, czy miłości „użytkowej” jako wakacyjnej reguły gry. Krótko mówiąc – samo życie. Niebanalnie. Bardzo serio i niekoniecznie aż tak.
Album otwiera świetna piosenka tytułowa o miłości utraconej, zaś gorzko kończy piosenka „Żałuję” stanowiąca rozliczenie z życiem. Jego bilans wcale nie jest pozytywny, jest inny niż w „May way” Franka Sinatry, bardziej już podobny do „Non, je ne regrette rien” Edit Piaf, ale ogólniejszy, może pogłębiony. Przecież nie zawsze życie musi napawać nadzieją, niezłomnością w zmaganiach, optymizmem…
Na albumie poza kilkoma bardziej popowymi propozycjami znajdziemy także: nawiązania do stylów Dire Straits, Lady Pank oraz miłe dla rockowego ucha brzmienia Mooga, organów Hammonda, czy przyjemnie przesterowanej gitary. Kolorowo i tylko sama przyjemność słuchania.
Uwagę zwracają ponadto: świetna realizacja nagrań oraz naprawdę fajne, wpadające w ucho kompozycje (w znakomitej większości zakorzenione w starym klasycznym pop-rocku).